24 gru 2008

8 lis 2008

bezbronność


łzy jadowite
wyżerają młodość

kwaśne uśmiechy obcych ludzi
pewność wystraszają z ciebie

więc kurczysz się
i bledniesz

coraz mniejsza i brzydsza
w zmarszczkach starsza o lata
od swoich rówieśnic

nie masz pancerza ochronnego
z łusek śmiechu
na przekór

nie masz łuku
ze strzałami
nasyconymi trucizną
pogardy

nie masz w piersi kamienia
tylko gołębia
ufnego

który pierzcha
jak smutny anioł
po poznaniu życia

zwieszasz skrzydła
wilgotne
od płaczu

bezbronna

7 lis 2008

moja bieda


moja bieda ma krzywy pysk
posmak piołunu
nie da się ocukrzyć

moja bieda ma długie nogi korzeni
głęboko sięgają w glebę życia

topór się jej nie ima
ogień się jej nie ima

nie wydobyć mi jej jak drzazgi
zza pazura czasu
nie wykarczować
- zbyt mocny to los

nie wyrwać jak zielska
- płonąca pokrzywa cierpienia parzy

rozłożyście przyrosła do mojego czasu
moja bieda

niby gałęzie dni minionych
do skamieniałego pnia
drzewa przeszłości

skwierczy jak słonina
piszczy jak mysz wygłodzona
w kącie nędznej chaty
popod zdartą miotłą

snem się od niej odrywam
kolorowym marzeniem

w nich bogacieję w sobie
każdego dnia
o świcie

5 lis 2008

*** [deszcz ciemności]


deszcz ciemności
zatapia miasto

dzień
staje się
gęstą lepką smołą

brnę
w niej unarzany
czarnym snem
smutnym snem

wyzbyty wyobraźni

niepotrzebny nikomu
jak pośmiertną noc
dawno wystygłej garści
prochu

*** [ściernisko dni]


ściernisko dni
gdy po nim stąpam
bolą bose źrenice

każdy krok
to
cierpienie

każdy krok
to
łza

na radość
na wesele
nie ma czasu
ni miejsca

nie ma także sposobu
by umniejszyć
ból

czasem ślad nikły
ciepły ślad

znaleziony
całuję

reszta
gorycz ciemności
jak opaska żałobna
na ramieniu sieroty

liście


wyszumiały liście swe radości wszystkie
wyszumiały
zaszumiały liście smutkiem jakże ludziom bliskim
zapłakały
wypłakały liście swoje życie całe
wypłakały
opuściły liście swe gałęzie wszystkie
opuściły
obnażone gałęzie zostały
ze wstydem zostały
na goliźnie gałęzi wiatry zamieszkały
oszalały
wiosną zapłodniły w swym szaleństwie drzewo
spłodziły pąki
spłodziły
zielonością świtu gałęzie pokryły
życiu przywróciły

11 wrz 2008

oryginalna odręczna dedykacja Wojciecha Kiełczewskiego




widzenie


śniegiem gwiazd posypane nade mną
solą potu obsiane pode mną
rżysko trosk kłujące we mnie
wydłubywać ból
daremnie

czasem szczęście wejdzie w nerwy razem z kimś
ale nie ma ten ktoś i ja nie mam czym
żyźnić gleby pod rośliną która w mnie moment gości

pod rośliną zwana kwiatem
radości

więc płomienie pokrzyw tylko chwastów piołunu gorczycy
lecz nie wyplewionemu z zielska to się nie liczy
patrzę pod siebie i nad siebie
bosym wzrokiem wspinam się wzwyż jak po śliskim murze
ale wszystko czeka milczące aż we mnie
razem ze mną ból i radość
umrze

chwila


mgnienie oka
ułamek nie do dostrzeżenia
iskra która by była lecz zgasła na wietrze
ulotny pyłek z drogi
wiatr dmuchnął - nic nie ma
coś
czym nawet mrówka tyłka nie podetrze

byt krótki jak nie życie
gdyż po narodzeniu
przy pierwszym źdźble oddechu odebrany ustom
ziarno jako las siane
by kiedyś spocząć w jego cieniu
ale nie wzeszłe
dlatego na miejscu lasu
tak bardzo cicho
tak pusto

mój dom


ten dom
to matka moja

ten dom
to ojciec mój

ten dom
to siostra
brat zmarły w niemowlęctwie
(zaledwie pięć tygodni miał)

na jego miejscu
oddech mój
pulsuje

słyszysz
tętnią dni

gdy idę
idzie także on
razem przez niewiadomy czas

każdy we własnym tkwi
każdego własny niesie

mogiłka brata jak pierś wklęsła
boli
coroczną niepamięcią

mój oddech też za ileś lat
znieczuli ziemia
zeżre piach

zapomną świece na mogile
że żyłem

nie byłem ważką ni motylem

przez góry lasy i doliny
toczyłem głazy dni
po każdym wschodzie
ciężar inny

lecz jeszcze żyje dom
mój dom
dopóki żyje siostra
ja

dopóki w pamięć wbite twarze
jak złote gwoździe w środek ram

jeden gwóźdź złoty
moja matka
drugi gwóźdź złoty
ojciec mój
a zgasła iskra
brat

wszyscy są przy mnie
wszyscy
bliscy
ja
ich pamięcią

trwam

zanim iskra zgaśnie


jeszcze ta twarz nad tobą
ciepłej kołysanki
a już pieni się biało
włosów fala żywa
od dziś stoisz podobny
do ojca i matki
choć miłość do tej pory niesiesz
jak niegdyś żarliwą

jeszcze nie przebrzmiał dzwonek
młody dzwonek szkolny
a już śnisz zatrwożony
sygnaturkę przyszłą
i stajesz - znak pytania
- jest Bóg
- czy pozwoli
zetknąć się z rodzicami
stopionemu z ciszą

jeszcze tkwisz w agonii
serce pociąg stuka
mowa wciąż mniej wyraźna
myśl choć ciemna - jasna
a już widzisz swą ciemność
i siebie w niej szukasz
- i nie odgadłeś chwili
kiedy iskra zgasła

tomik poetycki "Stary żuraw grający" (1979)



tomik poetycki "Zanim iskra zgaśnie" (1986)